Południowotyrolska zawodniczka jest trzykrotną mistrzynią świata w biegu indywidualnym, dwukrotnie zwyciężyła w Pucharze Świata, a w 2022 roku przywiozła do domu brązowy medal z Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Jest bardzo przywiązana do swojej małej ojczyzny. W krótkim wywiadzie mówi o tym, co ceni sobie najbardziej w Południowym Tyrolu.
„Zimą rzadko bywam w domu, bo stale jeżdżę na zawody. Jak tylko nadarza się taka okazja, to najchętniej sobie dogadzam. Uwielbiam rozgrzewające seanse w saunie. Potem zjadam zwyczajną kolację – to mój sposób na fizyczny i psychiczny relaks. Jeśli mam czas, to robię sobie wycieczki w mojej rodzinnej, urokliwej o tej porze roku dolinie Antholzertal, do Pustertalu lub na płaskowyż Seiser Alm.”
„ W sezonie nieczęsto mogę zjeść coś typowego dla południowotyrolskiej kuchni. A kiedy już do tego dojdzie, to muszę się hamować, żeby nie zjeść za dużo ;-) Trudno mi jest odmówić sobie tradycyjnego grysiku z miodem (Bauernmuas) . To danie pasuje do mojego planu żywieniowego. Z mojego regionu pochodzą też knedle serowo-ziemniaczane Pressknödel, ja wolę je w wersji z mniejszą ilością tłuszczu. Chętnie sięgam po pierogi Schlutzkrapfen , przy czym wolę te z pełnoziarnistej mąki. Na deser uwielbiam zjeść racuszki z jabłkami Apfelschmarrn , po ciężkim treningu do idealny zastrzyk kalorii.”
„Widać to już w momencie docierania do trasy. Wszędzie można dojechać do jakieś trasy biegowej komunikacją publiczną. Istotnym czynnikiem zrównoważonego rozwoju jest to, że zamiast wycinać drzewa, wytycza się trasy biegowe, nie naruszając naturalnego krajobrazu. Narciarstwo biegowe nie jest też drogim sportem, wystarczy porównać cenę sprzętu i opłaty za korzystanie z tras.
Narciarstwo biegowe wycisza, nie stresuje, praktycznie nie zdarza się trafić na kolejkę do kasy czy przepełnione schronisko.”
„Po intensywnym sezonie zawodów, które ściągają mnie w różne zakątki świata, wracam do Południowego Tyrolu, żeby odbudować siły i się wyluzować. Wtedy spędzam czas z rodzicami w moim rodzinnym Antholz. Nie mogę się oprzeć urokowi południowotyrolskiej wiosny. Wiosną chętnie odwiedzam Radein, skąd prowadzą znane szlaki piesze do wąwozu Bletterbach – światowego dziedzictwa UNESCO – i na szczyt Weißhorn. Moje miejsce na wiosnę? Seiser Alm i schroniska należące do moich przyjaciół. Najchętniej wędrujemy do Schlernhaus, wybieramy wariant okrężny zahaczający o sezonowe schronisko Tierser Alpl i szczerbinę Rosszahnscharte.
Kiedy tylko śnieg znika z dróg ciągnie mnie na rower szosowy. Uprawiając moją drugą ulubioną dyscyplinę mogę pokonywać spore odległości, przy okazji podziwiając wiosenny rozkwit. Lubię przejeżdżać przez okolice położone przy południowotyrolskim szlaku winnym, koło jezior Montiggler Seen i jeziora Kalterer See. Czasem wybieram się na dłuższą wyprawę, na przykład na przełęcz Mendelpass i dalej przez Gampenpass do Meran czy Lana, z drogą powrotną przez Kaltern. Wiosną można się pokusić o wyprawę rowerową w stylu alpejskim, na przykład na przełęcz Würzjoch w Villnösstal lub na szlak rowerowy Klammerrunde w Pustertalu.”