Przejdź do treści
dodano do ulubionych
usunięto z ulubionych
Coś poszło nie tak! Wystąpił problem. Spróbuj ponownie
Twoje konto jest właśnie tworzone
Twoje konto zostało pomyślnie utworzone i jesteś teraz zalogowany
Jesteś wylogowany

Magik od owoców

Dolina Martelltal słynie z truskawek. Peter Seibstock ze swoimi pracownikami przerabia owoce ręcznie.

Manufaktura Seibstock w Martell/Martello, czyli osobiste laboratorium Petera, schowana jest za sklepem „Südtiroler Erdbeerwelt“. Tu powstaje moc zamknięta w szkle.

Góry owoców

Na górze panuje spokój – słychać tylko szum strumyka i od czasu do czasu brzęk sztućców z pobliskiego baru. Wokół manufaktury rozpościerają się pola, na których rolnicy z Martell uprawiają składniki dla Petera Seibstocka: truskawki, maliny, porzeczki, morele... Jedynie pomarańcze na marmoladę i pomidory na sos pomidorowy pochodzą od zaprzyjaźnionego chłopa z Sycylii – opowiada 70-letni już Peter. Sady i pola w Południowym Tyrolu leżą w strefie od 800 do 1500 m n.p.m. „Różnorodność temperatur przyczyniła się do wykształcenia wyjątkowego smaku”, jak tłumaczy nasz bohater, „nasze owoce są trochę bardziej kwaskowe.”

Szczęśliwym trafem

Manufaktura powstała na drodze przypadku. Wszystko zaczęło się od sklepu z delikatesami, prowadzonego przez pradziadka w Meran/Merano, a potem w Bolzano/Bozen. W obrębie starego miasta nie wolno było dalej zajmować się produkcją. Dlatego Peter Seibstock musiał poszukać innej lokalizacji. 15 lat temu dowiedział się o pewnej luce w rynku owocowym w Martell. Rolnikom nie starczało sił ani czasu, aby w dniu zbiorów zagotować owoce na przetwory. I tu wkroczył Peter ze swoją czteroosobową ekipą.

Ręcznie wyrabiane

Lato to czas zbiorów, co oznacza mnóstwo pracy. Owoce muszą być przygotowane do przechowywania. Są myte, w razie potrzeby okrawane, drylowane. „Wszystko ręcznie”, chwali się Peter. W kuchni głośno gra muzyka pop. W tle słychać szum kompresorów trzech lodówek. Tu przechowywane są owoce i czekają na spływające zamówienia. „Po 10 dniach zamówienie jest świeżo przyrządzone i przygotowane dla klienta.” Przetwory robione są tradycyjnie z użyciem cukru. Środkiem żelującym jest wyłącznie pektyna z jabłek. Zarówno szef jak i pracownicy ręcznie napełniają mniejsze lub średnie słoiki. Każdy napełniony słoik jest ważony. „Wszystko musi się zgadzać”, mówi Peter. Potem pasteryzowanie i chłodzenie. Dla pewności, żeby w szkle nie rozwinęła się pleśń czy bakterie. „Od przyszłego roku będziemy używać do tego wody w zamkniętym obiegu. Chodzi o to, żeby nie pobierać jej za każdym razem od nowa.” Po przygotowaniu słoiki zjeżdżają piętro niżej. Tam są szykowane do wysyłki. „Jako manufaktura wszystko robimy ręcznie, nawet etykiety!” A zimą? „Od października miasteczko sprawia wrażenie wymarłego. Dlatego dobrze się tu pracuje, chociaż czasem budzi to lekki niepokój.”

Nowe pomysły

Nad czym teraz pracujesz?

Stale kombinuję coś nowego. Wkrótce wypuścimy serię biomusu jabłkowego zupełnie bez cukru. I pikantną salsę.

Masz jakąś ulubioną konfiturę?

Nie mam jej w sprzedaży, ale uwielbiam konfiturę morelową z rumem. Przepis jest, może wprowadzę ją do asortymentu.


Tekst: Cara Biank
Zdjęcia: Armin Huber

Accommodation image
Finish your booking for
Accommodation name
0  room rooms Not selected Bez płyty Śniadanie Częściowe wyżywienie Pełne wyżywienie Wszystko w cenie
Total price: 0 €
(incl. VAT / excl. local tourism tax)